9oC Pogoda
Zum Inhalt springen Geh hinauf

Legenda z Talarii

O Pałacu w Trojanowie krążą liczne legendy... Czy w tej jest ziarenko prawdy, a może więcej?

Poprzednia strona

Legenda z Talarii

 

Działo się to w latach dwudziestych ub. wieku w Trojanowie, niedaleko Ryk, a dokładnie, w stojącym tam pałacu sięgającym swą historią początków XV wieku. Z pierwszych, zachowanych do dziś zapisów wynika, że w tym właśnie czasie Trojanów należał do Mikołaja Powały herbu Ogończyk, słynnego wówczas rycerza, znanego m.in. z bitwy pod Grunwaldem. W 1448 roku posiadłość w Trojanowie przeszła w ręce Fiebrona z Gutaniowa, a następnie, już w XVI wieku we władanie rodu Trojanowskich. W 1872 roku spadek po zmarłym ojcu Alfonsie Ordędze przejął jego najstarszy syn Bronisław Józef Ordęga, który założył do dziś istniejące stawy rybne okalające pałac wraz z parkiem. Obecny pałac pochodzi z 1868 roku. Został zaprojektowany prawdopodobnie przez Bolesława Podczaszyńskiego i wybudowany w stylu neorenesansowym, skomponowany w formie nieregularnej wilii włoskiej. Jego właściciel Bronisław Józef Ordęga zmarł w 1922 roku ustanawiając spadkobiercą swojego syna Stanisława Macieja Ordęgę. I tu zaczyna się historia, czy też legenda, którą z pokolenia na pokolenie przekazuje sobie miejscowa ludność. Bo też jest to historia niezwykła, romantyczna, ale i tragiczna. Wzbudziła w tamtym czasie ogromne poruszenie w całych ziemiańskich sferach.

Otóż, ów Stanisław poznał pewnego razu kobietę, która potem miała stać się źródłem wszystkich jego nieszczęść. Pewnie dlatego, że jak wieść ludowa niesie, była…cyganką. Stanisław zobaczył ją po raz pierwszy, gdy w okolice Trojanowa zjechał pewnego letniego dnia cygański tabor. Młody dziedzic z ciekawości wybrał się wieczorem pod las, aby popatrzeć na tańczące przy obozowym ognisku kobiety. Od jednej z nich wprost nie mógł oderwać oczu. Spodobała mu się od pierwszego spojrzenia, a może była to też i miłość od pierwszego wejrzenia. Na imię miała Tarusza. Stanisław spolszczył jej imię na Teresa, a po paru kolejnych wieczorach zabrał i wprowadził do pałacu. Niestety, zupełnie nie spodobało się to jego matce, która wręcz wymagała od Stanisława poniechania Teresy. Ale ten, zakochany w dziewczynie, urzeczony jej niezwykła urodą, ani o tym myślał. Mało tego. Gdy z upływem czasu atmosfera w pałacu stawała się nie do zniesienia, zabrał ukochaną Teresę i wyjechał z nią do… Paryża. Myśląc zapewne o długim pobycie w stolicy Francji, przed wyjazdem przekazał swojej matce na czas swej nieobecności wszelkie plemipotencje.

Podczas nieobecności Stanisława w Trojanowie, jego matka posiadając nieograniczone plemipotencje, przepisała pałac wraz z przyległymi dobrami i całym majtkiem syna na siebie. stając się tym samych ich nowym właścicielem a właściwie właścicielką. Gdy Stanisław powrócił z Teresą do Trojanowa i zastał to, co zastał, zaczął upominać się o swoje. Niestety, któregoś dnia, przy asyście policji, zgodnie z prawem, został z pałacu przez rodzoną matkę wypędzony. Powrócił wieczorem, 2 stycznia 1930 roku. Wszedł do pałacu i zażądał rozmowy z matką. W jej trakcie syn ponownie zażądał od matki zwrotu majątku, ale ona ani myślała go słuchać. Doszło do awantury. To wtedy rozzłoszczona matka chwyciła stojące na kominku marmurowe, przywiezione z Paryża popiersie Teresy i rzuciwszy nim o podłogę rozbiła je na drobne kawałki. Dla Stanisława było tego już za wiele. A gdy jeszcze nakazała synowi natychmiast opuścić pałac, ten wyjął z kieszeni rewolwer i dwoma celnymi strzałami położył matkę na miejscu, a następnie skierował lufę rewolweru w swoje usta, nacisnął spust i też się zabił. A Teresa? Na powrót stała się Taruszą. Z najbliższym taborem odjechała znów w nieznany świat i wszelki słuch o niej zaginął.

Po śmierci matki i jego syna, majątek przejęła siostra Stanisława - Bronisława i to jej popiersie stoi obecnie na kominku, w tym samy miejscu, które kiedyś zajmowało popiersie Teresy. Stary, wielki portret matki w złoconych ramach wisi natomiast nad reprezentacyjnymi schodami pałacu, prowadzącymi na jego piętro, a potem jeszcze na pałacową wieżę, z której rozpościera się rozległy widok na stawy rybne i całą okolicę. A co ze Stanisławem?. Też jest wciąż obecny w pałacu, ale o tym trochę dalej.

Trojanowscy gospodarowali w pałacu do wybuchu II wojny światowej. Potem majątek przejęli Niemcy, a po zakończeniu wojny, został on rozparcelowany W pałacu mieścił się Urząd Gminy aż do 1994 roku, kiedy to zaniedbany, upadający budynek opuścili ostatni urzędnicy. W 2004 roku od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa odkupił go prywatny właściciel, by w kilka lat później, w 2015 roku otworzyć w nim Hotel Talaria Resort &SPA, znakomicie funkcjonujące po dzień dzisiejszy. Zjeżdżają do niego goście żądni spokoju, wypoczynku, odnowy zdrowia nad wodą, w parku, w krytym basenie, jacuzzi, saunie  i licznych gabinetach odnowy biologicznej. W większości są to kobiety, bowiem Hotel Talaria Resort &SPA, jako jedyny tego obiekt w Polsce, wszystkie weekendy, oprócz wakacyjnych, rezerwuje wyłącznie dla pan. Same czyją się tu widać dobrze, bowiem zwykle wszystkie miejsca od piątku do niedzieli są w nim zajęte.

A Stanisław? Być może nigdy tak na dobre nie opuścił swego pałacu. Bo jak opowiada obecny właściciel palcu, co i rusz daje sobie znać. No bo jak inaczej interpretować fakt, że w pomieszczeniach pałacowych co i rusz urywa się z sufitu jak nie ten to inny żyrandol, w tym także ten wiszący w dawnym pokoju Stanisława. Albo, co powiedzieć o tym, że duża, metalowa, chyba mosiężna róża leżąca pod białym, marmurowym  popiersiem Bronisławy, co i rusz ni stad ni zowąd spada z kominka na podłogę? Może to i zwykły przypadek, ale legenda ma to do siebie, że nigdy niczego nie rozstrzyga definitywnie do samego końca. A gdyby ktoś chciał się nad tym głębiej zastanowić, temu polecam głęboki fotel w pokoiku na szczycie wieży widokowej. Pusto tam i cicho, o różnych rzeczach można w nim długo rozmyślać i rozmyślać. Niektórym zdarza się tam nawet zasnąć i śnić o przeróżnych sprawach.

Krzysztof Stankiewicz

Newsletter

Diese Website verwendet Cookies.

Durch den Besuch akzeptieren Sie unsere Cookie-Politik, nach Ihren Browser-Einstellungen. Mehr in der Datenschutzerklärung.

OK, schließen